Front babciny, czyli gerontologia w praktyce

wtorek, 28 listopada 2017

Front babciny czyli gerontologia w praktyce. Odc. 132 - Jak dzwonić do poradni ortopedycznej.

Babcia nadal sama dopomina się o picie. Szczególnie nocami. Ale da się to przetrwać. Cień współpracy w ćwiczeniach nieco się oddalił, ale liczę, że wróci.

W niedziele mieliśmy wychodne z T. Na imprezę. Imieninową. Babcia na ponad 3 godziny została pod opieką. Kiedy po 21.00 wychodziliśmy, mówię do T. "Chodź, trzeba jeszcze babcię przewinąć". Takie klimaty.

Odwiedziłam wczoraj szpital. W celu zapisania babci do poradni ortopedycznej. Wzięłam numerek i ponad pół godziny czekałam do rejestracji. Kiedy przyszła kolej na mnie, pani bez słowa wzięła ode mnie skierowanie otagowane #bardzoniewiarygodniepilnasprawa i pokazała drugiej pani, po czym wróciła, oddała mi świstek i kazała jechać bezpośrednio na ortopedię. Tam od czekającej gawiedzi dowiedziałam się, że z rejestracji odsyłają do lekarza, a lekarz odsyła... też, bo nie ma limitów na ten rok. Zrezygnowałam więc z robienia z siebie idiotki i wróciłam do domu. W domu odpaliłam na kompie listę poradni ortopedycznych i zaczęłam dzwonić. W pierwszym miejscu dostałam się do kolejki oczekujących na połączenie z konsultantem, czyli rejestracją. Byłam 14. Czas oczekiwania - 5 minut. Włączyłam więc na głośnomówiący. Czekając, siedziałam na fejsie, czytałam Pani Bukowej "Wielki ogarniacz życia", piłam kawę i żarłam czekoladę. Dzwonienie po poradniach może być nawet przyjemne, jeśli odpowiednio się do tego podejdzie. Co jakiś czas głos w słuchawce informował mnie, która w danym momencie jestem w kolejce i jaki jest przewidywany czas oczekiwania. Gdy byłam 11, czas oczekiwania wynosił 1 minutę. Zaczęłam się zastanawiać, czy jak będę 9, to będzie to -1 minuta. A tu niespodzianka. Kiedy wskoczyłam na 9. miejsce w kolejce, czas oczekiwania wynosił 11 minut. Zakrzywienie czasoprzestrzeni na poziomie zaawansowanym. Doczekałam się jednak połączenia i dowiedziałam się, że zapisy na przyszły rok dopiero będą startować. Jest to nawet dobra wiadomość, zważywszy, że w pozostałych miejscach (o ile udało się do nich dodzwonić) terminy do ortopedy są na luty lub marzec. Mamy więc plan działania. T. w środku nocy zawiezie mnie pod poradnię, bym mogła tam koczować do jej otwarcia. Gdyby jednak nikt inny na to nie wpadł, przechowam się w pobliskim supermarkecie całodobowym i będę udawała, że robię zakupy. Podejrzewam jednak, że to może być taka czarna środa. Gorzej niż w galeriach, bo mimo wszystko chodzi o sprawy życia i śmierci. Ciekawe. Będzie relacja. Żebym tylko wstała...

Tego całego syfu z załatwianiem ortopedy przez NFZ można by uniknąć. Można by wziąć prywatną wizytę do domu (wiem, wiem, ortopedzi nie bardzo się do tego kwapią, ale niekiedy przydają się znajomi znajomych). Żeby jednak ta wizyta miała sens, musi być zdjęcie biodra. Samo w sobie też nie jest problemem. Niedaleko od nas można je zrobić. Też prywatnie. Za 50 zł. Zważywszy, że oszczędzamy na rehabilitacji, to nie byłby problem. Problemem jest TRANSPORT. Na wizytę w poradni pojedziemy karetką i wrócimy karetką. Na zdjęcie, które chciałabym wykonać prywatnie, nikt nas nie zawiezie. Trzeba by kombinować samemu. A nie wiadomo, co w tym biodrze siedzi i na ile babcię można wieźć zwykłym samochodem. Trzeba zatem walczyć o wizytę w poradni. 

3 komentarze:

  1. Gdyby było trochę bliżej... Mieszkam teraz na Śląsku (pochodzę z Kalisza) i czas oczekiwania na ortopedę u mnie w mieście to maksymalnie.... Tydzień. Też nie wierzyłam. Latem złamałam rękę i jako że przebywałam akurat w Kaliszu, chciałam iść tam na kontrolę. Powodzenia. Zapraszamy w lutym (był lipiec). Wsiadłam w pociąg, przyjechałam tutaj i wizytę miałam następnego dnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę. Bardzo, bardzo. Nie wiem, czemu u nas taki dramat...

      Usuń
    2. Limity NFZ welcome :) do poradni to jeszcze lajcik jak widzę, na endoprotezę kolana/biodra w sierpniu 2016 były terminy październik/listopad 2017.
      I niestety dramat goni dramat w poradniach :(

      Usuń