Front babciny, czyli gerontologia w praktyce

środa, 22 listopada 2017

Front babciny czyli gerontologia w praktyce. Odc. 130 - Bieg przez płotki, czyli nie znasz dnia ani godziny.

Zaczęło się. Dokładnie zaczęło się wczoraj przy obiedzie. Babcia postanowiła, że "idzie na obiad". A po chwili, że "musi iść siku". Jak mus, to mus. Najpierw wsadziła nogę między barierki. Tę złamaną. Zabolało. Bo co miało nie zaboleć. Uwolniłam girę, a dziurę zatkałam kocem. Lepiej zrobić nie mogłam. Noga, a za nią druga, szybko wspięły się po kocu i zaczęły wychylać się zza barierki. Jadłam więc obiad jedną ręką, drugą trzymając babcię, żeby nie wyszła z łóżka. Po chwili trzymałam ją, żeby nie ściągała pampersa. A następnie trzymałam ją, żeby nie ściągała koszuli. Na pytanie, czemu chce się rozebrać, usłyszałam: "bo idę spać". Nawet logiczne. W tak zwanym międzyczasie, trzymając babcię, spaliłam buraki. 

Mocowanie koca będzie bez sensu. Koc zsuwa się po barierce, bo nie ma pionowych szczebelek. Nadgarstki ma bardzo szczupłe, więc wiązanie jej może być niebezpieczne. I mimo wszystko jest traumatyczne. Ale oczywiście pierwszy argument jest istotniejszy. Z ćpaniem też jest ryzyko - babcia niestandardowo reaguje na prochy i tak naprawdę nie wiadomo, co i w jakim stopniu na nią działa. 

Z braku sensownego pomysłu i jednak pewnej konieczności zostawiliśmy wczoraj po południu śpiącą babcię, powierzając ją Bożej opiece i pojechaliśmy na zakupy. No risk, no fun. Na noc też jej nie zabezpieczyłam. Było super. Cała noc spokojna. Zastanawiam się, czy zawdzięczamy to zielonym bananom w zielonym Kubusiu. Dziś na śniadanie zjadła parówkę, a pielęgniarkę przywitała żarcikami i totalnym nieskarżeniem się na zastrzyk. Czyżby zielony eliksir zdrowia, szczęścia, pomyślności? 

Siedziałam sobie przedpołudniem w pokoju. Cisza i spokój. Zaglądam do babci (bo zaglądam teraz regularnie co jakiś czas), a tam taka sytuacja...


Robione na szybko, bo wiadomo...

6 komentarzy:

  1. Trzymajcie się obie, z Bogiem. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy i pozdrawiamy :)

      Usuń
    2. No coz... Nie wiem, czy te babcie bywaja czasem w zmowie, ale moja J zwichnela sobie girke i przy upadku rozciela glowe. Rana na szczescie jest powierzchowna, natomiast unieruchomienie J graniczy z cudem. Przywiazanie nie wchodzi w gre, bo to niehumanitarne. Prochy - az strach pomyslec jaka bedzie reakcja... Jednym slowem witam w klubie :-). Renata

      Usuń
    3. My będziemy testować, czy śpiwór da sobie radę z babcią. Może warto też spróbować z J.? Myślę też, by zamówić u krawcowej uszycie takiego śpiworka jak dla dzieci (z szelkami, ale zamkiem z tyłu, żeby babcia nie miała go "pod ręką"). Pozdrawiam i życzę wytrwałości! :-)

      Usuń
    4. Z tym śpiworkiem - proponuję okrągły dekolt i niewielkie wycięcia pod pachami (może z jakimiś gumkami czy coś). Moje dziewczyny wychodziły ze śpiworków nawet zanim ogarnęły działanie suwaków... Przy czym one były kluski, a babcia taka szczuplutka, jeszcze łatwiej się przeciśnie przez górne otwory.
      Ściskam!

      Usuń
    5. O, widzisz, dobrze wiedzieć. Projekt powinien być przemyślany. Póki co jedziemy jeszcze na Bożej opatrzności, ale ludzkie sposoby też przydałoby się zacząć testować.Dzięki! Pozdrawiamy :-)

      Usuń