Front babciny, czyli gerontologia w praktyce

wtorek, 26 maja 2015

Front babciny czyli gerontologia w praktyce. Odc. 75 - Wytrzymałość.

Opowiadam o babci. Tak normalnie. Że chodzi i ciągle o wszystko pyta. Że wszystko musi być na już. Zwłaszcza jedzenie. Jak nie ma, to wyje. Tak jak wyje pod prysznicem. Takie zwyczajne rzeczy. W sumie bez relacjonowania bardziej spektakularnych akcji. 13-latka pyta: jak ty to wytrzymujesz? 

Nie wiem*. Nie jest przecież najgorzej. Zazwyczaj jest całkiem znośnie. Choć w ostatnich dniach mam zniżkę. Po dwóch histeriach urządzonych w przeciągu dwóch dni na okoliczność mojego wyjścia z domu. Przedwczorajsza histeria cięższego kalibru została pokonana fortelem. Gdy była w łazience wyniosłam na klatkę schodową torbę i kurtkę. Wzięłam worek śmieci i powiedziałam, że idę je wyrzucić. Zgodziła się. Oczywiście poprosiła, żebym drzwi zamknęła na klucz. Ubierałam się potem już na klatce. Wczoraj nie było nawet źle. Tylko groziła, że wyjdzie z domu, jak mnie nie będzie. Ale przynajmniej nie robiła sobie krzywdy. Wyszłam i zamknęłam drzwi. Zostawiłam ją szarpiącą klamkę. Wieczorem były z babcią wolontariuszki, więc mogłam już wyjść legalnie. Odparować przez dwie godziny. Ale i tak po powrocie nie byłam w stanie pisać, chociaż powinnam szybciorem stworzyć dwa teksty. Nie pozwalało mi ciśnienie, które wróciło na swoje miejsce i krążąca babcia. Nakarmiłam. Pogasiłam światła. Poszłyśmy spać. Budzik zadzwonił przed 4.00. Taki miałam plan. Usiąść do pisania w ciszy i spokoju. Wstałam cicho. Babcia też. 

Przez trzy godziny pisania wstawałam/odrywałam się od klawiatury, żeby ją nakarmić (jeden raz), zmienić gacie (jeden raz), zobaczyć, czy nie demoluje kuchni (kilka razy), przykryć kołdrą (wiele razy), odpowiedzieć na podstawowe, egzystencjalne pytania (po wielokroć). Ale dałam radę. Do 7 udało mi się stworzyć pierwszy tekst. Zważywszy, że kilka razy gubiłam i odnajdywałam wątek, to i tak nieźle.

Ratuję się powtarzaniem sobie: inni mają gorzej, inni mają gorzej, inni mają gorzej... Nawet pomaga. Trzeba się wziąć w garść przecież.


*Trochę wiem. Bo tak zupełnie czysto po ludzku nie dała bym rady.

poniedziałek, 11 maja 2015

Front babciny czyli gerontologia w praktyce. Odc. 74 - Potrzeby ducha.

Siedzi przy kuchennym stole. Na nim kładzie wyprostowane ręce. Dłonie ułożone spodem do dołu.

- Będę tak trzymała, dokąd mi nie wyczyścisz. - słyszę zazwyczaj w najmniej odpowiednim momencie, więc najczęściej puszczam tę prośbę mimo uszu. Jeśli się da, przekierowuję babciną uwagę na inne tory. Nagła potrzeba czyszczenia paznokci jest jednak bardzo silna i zmiana tematu raczej się nie udaje. Czekam aż samo jej przejdzie i robię swoje. Przechodzi zazwyczaj dzięki temu, że babcia zaczyna zasypiać i następuje reset problemu. Czasem jednak się lituję. Na przykład dziś się ulitowałam. Obcięłam jej paznokcie. Oczyściłam. I opiłowałam. Full serwis.

- Lubię jak przy mnie coś robisz. - powtarza kilkakrotnie z pełnym radości spojrzeniem.
- Lubisz jak się tobą zajmuję?
- Tak.
- Masz taką potrzebę?
- Ducha.

Lubi też czesanie. I zawsze wszystko trwa za krótko. Potrzeby ducha są niezmierzone. Jak świat.