Front babciny, czyli gerontologia w praktyce

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Front babciny czyli gerontologia w praktyce. Odc. 68 - O zimie.

- Co jesz? - pyta babcia, kiedy ląduje przede mną talerz z jedzeniem. Ona swoją porcję już pałaszuje oczywiście.
- To, co ty.
- Mhm.

Trzeba dojeść to, co zostało z imprezy (w sporym zapasie), więc na stole pojawiają się wszelkie wariacje tego, co zapycha lodówkę. Na szczęście babci w te mroźne dni apetyt sprzyja, więc czyści półmiski z ich zawartości. Na zmianę z tymi słodyczami, które zalegają w szafkach. Chociaż przydałoby się jutro zrobić dzień bez słodyczy. Żeby trochę jej organizm odcukrzyć (pomimo zimy...). Zwłaszcza, że można zawalczyć za pomocą klusek w kształcie kokardek - okazuje się, że ta wersja jest także ulubioną mojej dwuletniej chrześniaczki. Zatem kokardki rulez!

Niestety zaistniał inny problem. Babci wieczorami się nudzi. Książki mają ograniczoną wielkość liter. Tym bardziej krzyżówki, które też stanowią problem sam w sobie - Supełek przerasta już zdolności intelektualne babci, więc wpisuje ona cokolwiek, jak leci, a jak już coś wie, to potem się to i tak nie zgadza z pozostałymi wpisami. Zniechęca się więc systematycznie. Ale! Olśniło mnie dzisiaj. Pogrzebałam trochę w Internetach w poszukiwaniu krzyżówek dla najmłodszych dzieci, by je w jakiejś zastraszającej wielkości wydrukować. Niestety, bida jest. Będę więc rozwijała się jeszcze bardziej (okazuje się, że to jest możliwe - o zdziwo) i zajmę się krzyżówkotwórstwem. Chyba że ktoś też chce się pobawić i wspomóc. Sądzę, że jak będzie z dziesięć różnych wariantów to wystarczy - babcia nie jest pamiętliwa.

Ponadto znalazłam opowiadania dla dzieci, które również pójdą do druku z piętnem odpowiedniej czcionki. Damy radę. Do tego radio. Jakoś trzeba przetrwać długie zimowe wieczory...

sobota, 27 grudnia 2014

Front babciny czyli gerontologia w praktyce. Odc. 67 - O zimnie.

Kiedy wracam do domu zazwyczaj od progu zaczyna się dialog.

Babcia: Kto przyszedł.
Ja: Kasia.
Babcia: To dobrze, że przyszłaś. Bo jak ciebie nie ma, to mi jest zimno, a jak ty jesteś to mi jest ciepło. Nie wiesz jak to jest?
Ja: No, nie wiem (udaję wysoki poziom radosnego zdziwienia w głosie).
Babcia: Bo my się kochamy. Kochasz mnie? Bo ja ciebie kocham.

Jakiś czas temu pociągnęła tę myśl dalej.

Babcia: Bo jak ludzie się kochają, to im jest ciepło. A jak się nie kochają to jest zimno. Brrrrrr. Jak zimno.

I coś w tym jest. Ale nasza miłość ma nie tylko mierzalną temperaturę. Można ją również zważyć. Waży 3105 gramów (bo tyle ważył urodzinowy tort). I jest odmierzana kolejnymi minutami i godzinami spędzanym razem, wielokrotnością odpowiedzi na te same pytania, przykrywania kołdrą, czesania, głaskania. W totalnej kruchości, bo jakoś trudno wyzdrowieć z egoizmu.

A imprezy urodzinowe były udane. Wszystkie trzy. Mamy dzięki nim słodycze wysypujące się z szafek i kilka praktycznych gifów.

Ponadto babcia wciąż dużo śpi. Odbywa się to z niemałą szkodą dla tegoż miejsca, gdyż śpiąca babcia nie dostarcza zbyt wielu powodów do tworzenia postów. Wieje nam nudą, ale jakoś nie potrafię się tym smucić ;-).

P.S.

Doszło nam liczenie kwinięć. Babcia siedzi i kiwa się na prawo i lewo, licząc każde kiwnięcie. Ostatnio, jak ją zapytałam, ile ma, powiedziała, że tysiąc dwieście dziewięćdziesiąt dziewięć. Takie radości.

P.S.2

Oto i zmaterializowana miłość.



Babcia nie do końca zgadzała się z treścią na czekoladowej tabliczce, stwierdzając, że ona nie ma tyle lat. Rzekłam więc w swej naiwności, by wylizała zero, co natychmiast uczyniła, a następnie spojrzawszy na swe dzieło, z figlarnym uśmiechem zawyrokowała.: Mam 9 lat. To ja jestem taka młoda dziewczynka?




sobota, 6 grudnia 2014

Front babciny czyli gerontologia w praktyce. Odc. 66 - GPS

- To nie tutaj. Odwróć się. Jeszcze. Jeszcze. Dobrze. Idź prosto przed siebie. Teraz skręć w lewo. W lewo! Nie w prawo. Tak. Teraz prosto. Trafiłaś? Dobrze.

Arka Noego w jednej z najnowszych piosenek śpiewa:

To jest droga zła
Uważaj nie jedź tam
To jest droga zła
GPS mówi nam
Jeśli to możliwe zawróć
Nowa droga będzie lepsza

Często sama jestem jak ten GPS. W środku nocy. W środku ciemności. Gdy babcia nie zabłądzi w kuchni (bo wtedy muszę się zwlec z łóżka i wziąć ją za łapkę), ale niespodziewanie znajdzie się w moim pokoju. Budzą mnie wówczas szmery i szury. Nie wygrzebują się jednak z ciepłej pościeli, ale nakierowuję ją na właściwą drogę. Gdy bezradnie staje przed ścianą i nie może skręcić w żadną stronę. Ale wystarczy słowna nawigacja... Prawo, lewo, prosto... Dlatego mogłaby zaśpiewać za Arką i byłoby to do bólu prawdziwe:

Jesteś jak GPS
Prowadzisz kiedy błądzę
Jadę znów chyba źle
Po nieznanej drodze
Wąsko tak ciemno tak
Nie mogę skręcić w lewo

Co jeszcze łączy nas z tą piosenką? Cel podróży. Też ten sam...