Kiedy wracam do domu zazwyczaj od progu zaczyna się dialog.
Babcia: Kto przyszedł.
Ja: Kasia.
Babcia: To dobrze, że przyszłaś. Bo jak ciebie nie ma, to mi jest zimno, a jak ty jesteś to mi jest ciepło. Nie wiesz jak to jest?
Ja: No, nie wiem (udaję wysoki poziom radosnego zdziwienia w głosie).
Babcia: Bo my się kochamy. Kochasz mnie? Bo ja ciebie kocham.
Jakiś czas temu pociągnęła tę myśl dalej.
Babcia: Bo jak ludzie się kochają, to im jest ciepło. A jak się nie kochają to jest zimno. Brrrrrr. Jak zimno.
I coś w tym jest. Ale nasza miłość ma nie tylko mierzalną temperaturę. Można ją również zważyć. Waży 3105 gramów (bo tyle ważył urodzinowy tort). I jest odmierzana kolejnymi minutami i godzinami spędzanym razem, wielokrotnością odpowiedzi na te same pytania, przykrywania kołdrą, czesania, głaskania. W totalnej kruchości, bo jakoś trudno wyzdrowieć z egoizmu.
A imprezy urodzinowe były udane. Wszystkie trzy. Mamy dzięki nim słodycze wysypujące się z szafek i kilka praktycznych gifów.
Ponadto babcia wciąż dużo śpi. Odbywa się to z niemałą szkodą dla tegoż miejsca, gdyż śpiąca babcia nie dostarcza zbyt wielu powodów do tworzenia postów. Wieje nam nudą, ale jakoś nie potrafię się tym smucić ;-).
P.S.
Doszło nam liczenie kwinięć. Babcia siedzi i kiwa się na prawo i lewo, licząc każde kiwnięcie. Ostatnio, jak ją zapytałam, ile ma, powiedziała, że tysiąc dwieście dziewięćdziesiąt dziewięć. Takie radości.
P.S.2
Oto i zmaterializowana miłość.
Babcia nie do końca zgadzała się z treścią na czekoladowej tabliczce, stwierdzając, że ona nie ma tyle lat. Rzekłam więc w swej naiwności, by wylizała zero, co natychmiast uczyniła, a następnie spojrzawszy na swe dzieło, z figlarnym uśmiechem zawyrokowała.: Mam 9 lat. To ja jestem taka młoda dziewczynka?
Fajnie:)). Warto sobie odpisać. W zależności od fantazji, z przodu, bądź z tyłu.
OdpowiedzUsuńGdyby zlizała dziewiątkę, też by się zgadzało. Bo mówię - masz dzisiaj urodziny, a ona na to - to ja się dzisiaj urodziłam? ;))
Usuń