Siedzi przy kuchennym stole. Na nim kładzie wyprostowane ręce. Dłonie ułożone spodem do dołu.
- Będę tak trzymała, dokąd mi nie wyczyścisz. - słyszę zazwyczaj w najmniej odpowiednim momencie, więc najczęściej puszczam tę prośbę mimo uszu. Jeśli się da, przekierowuję babciną uwagę na inne tory. Nagła potrzeba czyszczenia paznokci jest jednak bardzo silna i zmiana tematu raczej się nie udaje. Czekam aż samo jej przejdzie i robię swoje. Przechodzi zazwyczaj dzięki temu, że babcia zaczyna zasypiać i następuje reset problemu. Czasem jednak się lituję. Na przykład dziś się ulitowałam. Obcięłam jej paznokcie. Oczyściłam. I opiłowałam. Full serwis.
- Lubię jak przy mnie coś robisz. - powtarza kilkakrotnie z pełnym radości spojrzeniem.
- Lubisz jak się tobą zajmuję?
- Tak.
- Masz taką potrzebę?
- Ducha.
Lubi też czesanie. I zawsze wszystko trwa za krótko. Potrzeby ducha są niezmierzone. Jak świat.
O widzisz, to mamy wreszcie jakąś różnicę :) Bo dziewczynki to trzeba siłą do obcinania paznokci zaciągać. Ze szczotką do włosów też im nie za pan brat. W sumie lubią tylko, jak im myję zęby :)
OdpowiedzUsuńO, i tu jest kolejna drobna różnica - babcia nie ma zębów :)
Usuń