W weekend pielęgniarka środowiskowa ma wolne. Wiadomo. Żeby jednak przewinąć babcię i dać jej zastrzyk, potrzeba czterech rąk. W sobotę i niedzielę pomagał więc T. Trzymał babci ręce, gdy wbijałam jej strzykawkę w brzuch (tak, już wie, że jej ręce musi trzymać z daleka od miejsca, gdzie daję zastrzyk - bardzo z daleka i bardzo mocno). Przewijanie też idzie nam już całkiem nieźle. W pojeniu zdecydowanie jest lepszy ode mnie. Sądzę, że to przez zdecydowanie większe pokłady cierpliwości.
Mamy pewne trudności z jedzeniem. W sobotę babcia wciągnęła tylko kaszkę na śniadanie. Po południu była tak rozeźlona i zbuntowana, bo chciałam z nią poćwiczyć, że już nic nie dało się zrobić. Nawet pić nie chciała. Ledwo udało się wcisnąć jej tramal. Masakra. Wkurw total u mnie i u niej. W niedzielę rano znów kaszka, choć w mniejszej ilości niż poprzedniego dnia. Za to wieczorem na raty zjadła cały słoiczek gruszek Williamsa dla niemowląt. Jak wygląda zatem jedzenie. Żarło stoi u babci. Co kilka minut idę do niej, mówię, że mam coś dobrego, żeby spróbowała, że będziemy teraz jadły śniadanko czy kolację (mówię to za każdym razem, gdy do niej wchodzę). Potem babcia wciąga jedną, dwie lub trzy łyżeczki. Maksymalnie doszłyśmy do pięciu łyżeczek przy jednym podejściu. Przy każdej łyżeczce milion razy powtarzam, żeby otworzyła buzię. Czasem wystarcza pół miliona. W ten sposób dziś rano w ciągu godziny zjadła 3/4 słoiczka śliwek. Słoiczek w sumie zawiera 125 gramów. Walczymy. Na wszelki wypadek kupię jednak strzykawki i w ten sposób będę wspomagała dokarmianie, jeśli tradycyjne sposoby okażą się zawodne.
Babci służy muzyka. Zdecydowanie. Gjeilo czy Whitacre dają radę. Póki co puszczam jej od czasu do czasu z laptopa, ale T. już zamówił radyjko z wejściem usb, więc babcia będzie miała swój własny, osobisty sprzęt grający.
Zdjęcie z soboty, więc dość aktualne. Ten śmieszny wężyk to oczywiście kroplówka.
W sobotni i niedzielny wieczór trochę się ukulturalniałam. Przydało się.
W sobotni i niedzielny wieczór trochę się ukulturalniałam. Przydało się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz