2009-01-15 - rozczłonkowanie wielokończynowe
Razu pewnego dnia zimowego brak słońca
pewnej kończynie niezdrowo do głowy uderzył i bunt w niej wszczoł.
Zbuntowana kończyna nagły przypływ miłości ku inszym kończynom poczuła. I
jęły sie kończyny bratać ku zgorszeniu tych, które grzecznie na d...
siedziały, ale odwagi zmienić swego zycia nie miały. A buntowniczki
radośnie pozować światłu sztucznem zaczęły i wyginać wszelako swe
mięśnie umyśliły. Takowa zabawa trwała czas niekrótki, lecz jak to w
bajankach, życie to nie bajka... I każda buntowniczka pokornie na swe
miejsce wrócić zmuszona była. Stety. Bo o jednej kończynie Mała do domu
by dreptała.
2009-01-15
Poranki były zimne i ciemne, zatem proces wynurzania się ze strefy
bezpiecznego, nocnego ciepła przekraczał wszelkie normy przyzwoitości.
Jednak Mała nie potrafiła odnaleść w świecie przyczyny, która
zmobilizowałaby ją do wytrwania w wieczornym postanowieniu powstania
nieco wcześniej niż później. Jakkolwiek przyczyny jakoweś wędrowały
bezładnie po zakamarkach umysłu, to jednak zawsze były one
niewystarczające lub stawały się takowe po drobnej porannej weryfikacji w
drodze bezpłobnego dialogu z rozgadanym uparciuchem. Uparciuch owy,
każdego zmuszonego do wczesnego wstawania człeka, wróg zajadły. Uciszyć
go poniekąd można sposobem niezwykle prostym przemawiając do niego i
jednym ruchem zmuszając go do zaprzestania krzyczenia do nas. Jednak ten
wróg sprowadzony do cichości mieszkań pomysłem naszym samym nierzadko
rację ma wzywając nas do powstania. Niestety.
2008-09-13
Skrawek szroniebieskiego nieba wdarł się do mieszkania już jakiś czas
temu, a teraz wdzierał się do neuronów Małej przez uchylone powieki.
Słońce się nie wdzierało, bo go nie było. Brzęczyk zagrał ponownie i tym
samym otworzył na ościerz powieki. Mała usiadła i skontaktowała się z
otoczeniem na poziomie pierwszym. Obmycie twarzy zimną wodą pozwoliło
wejść jej na poziom drugi. Uzyskanie poziomu trzeciego zawdzięczała
wtłoczeniu do organizmu płynnej substancji pobudzającej. Niestety...
ostatnimi czasy wkraczaniu na poziom trzeci towarzyszyło transportowanie
się do innego świata w poszukiwaniu rozwiązania zagadki pewnego
człowieka... Człowieka, którego ręce były zbrukane papierową krwią, a
umysł jego zmuszał do działania wielu łatwopalnych kochanków... Wtem
wzrok Małej zatrzymał się na wąsach tiktaka...I chwilę później pokój
zbiedniał o szmacianą torbę, kilka książek i Małą.
Na razie tyle. Większa ilość takich tekstów w jednym rzucie mogłaby zabić... resztki czyjegoś intelektu. Ale co jakiś czas będę w odcinkach wrzucała "do wyczerpania zapasów", by "ocalić od zapomnienia".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz