Otwieram oczy. Jest widno. Patrzę na zegarek - 5.22.
Ja: Co?!
Babcia: Idę na spacer.
Wygrzebuję się z łóżka. Gdy jestem w korytarzu, babcia już wychodzi na klatkę. Zawracam ją do pokoju, argumentując zbyt wczesną na spacerowanie porą, jaką jest godzina 5.00 rano. Skutkuje. Dosypiamy. I czekamy na zamek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz