Front babciny, czyli gerontologia w praktyce

poniedziałek, 16 czerwca 2014

Front babciny czyli gerontologia w praktyce. Odc. 49 - Ciężka noc to jest... ciężka noc II

Niedziela. Późny wieczór. Oglądamy z babcią "Londyn jest cool" (fantastyczny odmóżdżacz z bliźniaczkami Olsen). Babcia pod koniec filmu podsypia. Odsyłam ją więc do łóżka. Wcześniej idzie siku. Ja oglądam dalej. Po dłuższej chwili zaczyna sygnalizować, że jest jej niedobrze. Zaglądam, daję miskę w łapkę, ale nie haftuje. Wracam do pokoju. Po chwili słyszę hałas w łazience. Lecę. Babcia na podłodze. Nieprzytomna. Cucenie nie daje rezultatu. Reakcji brak. Gdy wracam z telefonem, już przytomnieje. Powoli ją ogarniam i dzwonię na pogotowie. Czekając na ekipę, ogarniam babcię dalej, szukam dowodu i pilnuję, czy mi znowu nie padnie. Przyjeżdżają. Teraz oni przejmują babcię. Wychodzi na to, że coś jej zaszkodziło i stąd zemdlenie. Wszystko inne jest ok. Dostaje zastrzyk przeciwwymiotny, który uruchomi do pracy jelita. Czyli jesteśmy przygotowane, że wszystko pójdzie dołem. Chwilę po odjeździe całkiem sensownej (co nie zawsze się zdarza) ekipy, babcia wyrzyguje obiad, a jelita sobie całkiem odpuszczają i postanawiają jednak, że nie będą utrudniać nam życia. Albo pomylili zastrzyki, albo babcia ma przekorny organizm.

Jeszcze trochę buszujemy, czekam aż babcia zaśnie, drzwi do mojego pokoju zostawiam szerzej otwarte. Idę spać. Jest po 2.00. Babcia budzi mnie, gdy już jest widno. To jest moja pierwsza myśl, gdy otwieram oczy - jest widno, czyli trochę pospałyśmy. Zegarek. 4.30. Daję babci pić i przed 5.00 mogę kontynuować regenerację organizmu. Regeneruję się do 9.00. Choć ta ostatnia godzina, może trochę więcej, to z regularnymi przerwami, więc to było bardziej byczenie się niż spanie.

Dziś cały dzień jęczała z powodu bolącej nogi - upadek plus zastrzyk domięśniowy są wystarczającym usprawiedliwieniem dla jęków nad bolącą nóżką. Ale chodzi. Więc jest w jednym kawałku. Chwile grozy jednak były.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz