W świetle ujawnionych informacji, iż babcia może poszczycić się lepszym zdrowiem niż ja, skończyła się taryfa ulgowa na roboty domowe. Skoro ja w tym "team'ie" jestem chorsza, no to sorry... Żeby nie być gołosłowną, wrzucam fotorelację z wczorajszego prasowania. Miał nam towarzyszyć Pelan (o. A. Pelanowski), ale nie mogłam się zdecydować, co nam puścić, więc skończyło się na słuchaniu Daniela Ange.
Do tej pory nie było mi "po drodze" z blogiem, choć pisanie jest moją pasją, czemu towarzyszy niepoprawne przeświadczenie o własnym geniuszu w tej materii. Jednocześnie lubię ludzi (przynajmniej kilku). Mieszkam prawie w bibliotece, a jak wiadomo "prawie " robi szaloną różnicę. I kompletnie nie planuję, co będzie się tutaj działo, bo najlepszy plan to brak planu :).
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz