Front babciny, czyli gerontologia w praktyce

środa, 15 stycznia 2014

Front babciny czyli gerontologia w praktyce. Odc. 22 - Poświąteczne drobiazgi

Miałam coś tam o akcji Robótkowej napisać, ale jakoś zeszło i nic nie naskrobałam w tym temacie. A babcia dzielnie kartki kleiła dla dzieci z Niegowa. Wprawdzie wymiękła ("jestem zmęczona, nie mam już siły") w połowie drugiej (z trzech zaplanowanych), ale podpisała się na wszystkich zaadresowanych do najmłodszych mieszkanek Domu: Wiktorii, Karoliny i Weroniki. Klejenie magikiem nawet przypadło jej do gustu. Przytrzymywała wytrwale wybrane elementy, by klej nawiązał trwałą relację z kartką papieru.




Babcia zajmowała się większymi elementami, gdyż drobiazgi jakoś jej do siebie nie przekonywały. Powyżej widać dwie z trzech kartek. Polecamy akcję Robótkową - przysparza wiele radości :). Z J., która również kleiła, wymieniałyśmy się mmsami ukazującymi owoce naszych poczynań.

Jak już jestem przy J. Nawiedziła mnie ostatnio wraz z całą rodzinną ekipą. Przychodzi. Patrzy. Mówi: "z dołu wygląda jakbyś miała choinkę". To, co zobaczyła, nazwała wariacją na temat choinki. Ogólnie choinka jest. A jakże. Przez Mamę. Mama zawsze do choinki miała sentyment. I dobrze. W tym roku ze względów techniczno-mieszkaniowych zrezygnowałam z drzewka, które w swojej historii miało odnotowane, iż tętniło życiem. Pozostawało coś sztucznego. Jakaś biedotka z chuderlawymi gałązkami nie przekonywała mnie. Nie stać mnie było mnie na nic wypasionego a i do wielkiej choiny pociągu nie czułam. Czasu było coraz mniej. Pomysłu brak. Przyszła Wigilia. Wracam już z miasta. Choinki jak nie miałam, tak nie mam. Przyszło mi do głowy ostatnie miejsce, gdzie ewentualnie mogło coś być. Patrzę więc w niebo i mówię: "Mamo, jak chcesz choinkę, to ją sobie załatw. Ja mieć nie muszę". Idę. Była. Maleńka, ale nie z tych, co na gotowo ubrane. Gałązka przy gałązce, więc nie wygląda jak po amputacji połowy kończyn. Całe 4,99 PLN. Biorę. Ubrałam w kilka ulubionych ozdóbek (np. moje od dzieciństwa ulubione aniołki na sankach i Maminego pajacyka-mikołaja). Nad choinką zawisł anioł zimowy niegdyś zrobiony przez J. A lampki to tak z amerykańska utrudniają życie, bo przeszkadzają w otwieraniu szafy :-).



Za wygląd zdjęć odpowiada brak profesjonalnego sprzętu. Może przeżyjecie tę koszmarną bylejakość. Bo co do samej siebie mam duże wątpliwości...

2 komentarze:

  1. Uwielbiam tą wariacje choinkową:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze trochę się ta wariacja nabędzie, bo chyba jesteśmy na końcu listy kolędowej ;-)

    OdpowiedzUsuń