J: Ile waży ludzki mózg?
Monia: 5 gramów?
Tak, jest to prawda. Nie w sensie biologicznym czy anatomicznym, ale... egzystencjalnym. I z pewnym zastrzeżeniem. 5 gramów waży mózg kobiety. Reszta to emocje. Do takiego wspólnego babskiego wniosku doszłyśmy. Żart? Niestety, nie. Wiedzą to kobiety, skutków doświadczają faceci. Tudzież inne kobiety. Tudzież te same. Bo emocje się odbijają i walą rykoszetem. Bam. Bam. Bam.
"Drogie panie wy macie (...) rozwiniętą do nieskończonych granic swoją emocjonalność. I jak coś się dzieje, co budzi w was strach, to wy swoją emocjonalnością doprowadzacie to do fazy po prostu wybuchowej. (...) Wszystkie to macie. Drogie panie, musicie przyjąć, że macie popsuty system emocjonalny. Powaga. I to nie jest wasza wina, to są skutki grzechu pierworodnego (...). I nie chodzi o to, żeby teraz iść i się oskarżać: ale jestem głupia, w sensie ale mam tragiczny system. Nie. Tylko przyjmijcie to jako fakt - ten system chyba nie zawsze dobrze działa (...). Jedna prosta rzecz: nie wierzcie swoim emocjom. Nie chodzi o to - negujcie je. Nie. Tylko zderzcie je ze zdrowym rozsądkiem (...). Jeśli chcecie cokolwiek zrobić z tymi emocjami. W ogóle to jest robota nieskończona i nie do zrobienia, ale kiedy próbujecie coś z tym zrobić, próbujcie sprowadzać wszystkie rzeczy do faktów (...). Fakty, fakty, fakty... Trudne. Strasznie trudne". /o. Adam Szustak, Projekt Judyta/.
"Judytę" dostałam od Moni z okazji nadbiegających urodzin. I polecam serdecznie. Bo wszystkie to mamy. Emocje walą w nas niczym seria z karabinu maszynowego. Bez względu na to, czy zdajemy sobie sprawę z właśnie takiego naszego funkcjonowania czy też nie. Siła pozostaje ta sama. Ale jest pewna różnica. Niegdyś (w sumie jeszcze nie tak dawno temu), nim ogarnęłam ten temat w taki sposób, jak ujmuje to o. Adam, moją emocjonalność podsumowywałam bardzo prosto: jaka jestem głupia. Głupia. Głupia. I czarna rozpacz. Czarna wizja. Jedna wielka masakra. Jak wygląda to teraz? Emocjonalność się nie zmieniła, ale mówię sobie: spokojnie, to tylko emocje. To minie. Przejdzie. Przetrwaj. Wszystkie to mamy. Szczególnie to ostatnie jest niezwykle pocieszające ;-). Mnie to naprawdę bardzo pociesza, że nie tylko ja się muszę mordować z emocjami. Że nie tylko u mnie odbywa się ta rzeź niewiniątek. Ale i tak... strasznie trudne. Naprawić się nie da (tak do końca), a żyć trzeba. Można jednak ująć to w jakieś ramki logiki, rozsądku, faktów... Pfff...
"Judyta" jest do kupienia, natomiast inna konferencja: "Młodość mija, ja niczyja" jest za free... I tam też trochę o emocjach :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz