Front babciny, czyli gerontologia w praktyce

wtorek, 4 lutego 2014

Bez tytułu

Od wczoraj nastąpiło przemeblowanie. Życiowe. Już nie biegam w zastraszającym tempie za uciekającym autobusem. Zamiast tego mam poranne zakupy na luzie. Zamiast śniadania w autobusie mam śniadanie jedzone przy kuchennym stole. Kawę z termicznego kubka wypijaną również w autobusie, zastąpiła kawa w ulubionym kubku. Biurko w biurze zamieniłam na zmywanie, pranie i ogarnianie babcinego frontu. Jest dziwnie. Inaczej. Przyzwyczajam się.

Nie ma jednak lekko. Zbieg zewnętrznych okoliczności, które dziś skopały moje cztery litery, pokazuje prawdziwość słów, na które niedawno się natknęłam (dzięki fejsbukowej działalności FaceBoga):

"Chrześcijanin to nie jest człowiek sukcesu, chrześcijanin to człowiek dobrze przyjętej porażki" /ks. Grzegorz Zembroń/.

Porażka już jest. Czas na przyjęcie. Przyjęcie z przyjaciółmi oczywiście ;-).

A poważniej - rzeczywiście nieco łatwiej przyjmować porażki, gdy ma się obok przyjaciół.

I nie musi od razu towarzyszyć  temu przyjęcie. Chociaż może.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz