Już wiem. To nie będzie płyta z łatwymi tekstami. Będzie bolała. Nie kupować? Nie da się. Wyrzucić potem przez okno? Szkoda. Można jeszcze ewentualnie zapuszczać tylko instrumental. Ale dla marnego (miernego) znawcy muzyki - trochę nie ta ścieżka. Będzie zatem pobrzmiewało wśród zielono-liliowych ścian. Już zresztą trochę pobrzmiewa, bo chłopaki co nieco udostępniają. Pomyśli ktoś - naiwni, kto potem płytę kupi, jak się ludziska nasłuchają. Jak to kto? Wszyscy. Taka anomalia rynkowo-marketingowa.
Luxy nie mają naiwnych pioseneczek. Żadnego pitu-pitu, hopsa lala. Żadna oda do fliżanki czy inne takie. To nie ta bajka. Ale mam wrażenie, że te nowe to Wielki Post w muzycznej pigułce. O tym, że "Mambałaga". Bo go mam. O namierzaniu własnego ego. Bo je mam. I jeszcze "takie mądre piszę teksty, uczone rozprawki...". To już za wiele. Laptop niebezpiecznie unosi się nad szafką... Na szczęście te słowa nie biorą się z powietrza. Mają swój początek w rzeczywistości tych, którzy później wywrzaskują je na koncertach. W ich zmaganiu. W realnej walce. Która trwa i trwa.
I można by się nieco załamać. Że to już tak zawsze. Do śmierci. Samotni na polu boju pt. nawrócenie. A jednak nie. Bo "Pan jest z tobą, dzielny wojowniku" /Sdz 6,12/. Słowa skierowane do Gedeona były nieco na wyrost. Taki bardzo dzielny to on nie był. Ale był. Miał być. Da się.
Żeby nie trzeba szukać, przekopywać itepe. Wrzucam. I radzę się wsłuchać.
Ostatni...
Do samodzielnego znalezienia na YT "Hipokrytes" i "Juzutnuku". Bo nie chcą się dać wrzucić ;)
Niezłe:-)).
OdpowiedzUsuńŚwietny post-chorus w "Ostatnim". Litzę uwielbiam z Acidów. Może wreszcie skusze się na Luxtorpedę...
OdpowiedzUsuńNajpierw musiałam sprawdzić, co to jest post-chorus. No racja, dobry :-). Warto się skusić... Także na koncerty Arka+Luxy. Dziewczyny mogłyby popogować. Taka odskocznia od flamenco ;-)
Usuń