Front babciny, czyli gerontologia w praktyce

sobota, 22 marca 2014

Front babciny czyli gerontologia w praktyce. Odc. 32 - Zabawa w chowanego II

Budzę się rano. Lekko zaspana idę do kuchni. Wchodzę na lodówkę. Coś mi się nie zgadza. Coś jest nie tak. Przyglądam się. Ktoś zrobił małe przemeblowanie na lodówce wśród magnesów i kartek. Robię porządek. Bo mam swój układ. Swoją ideę. Wizję. Ale nadal coś mi nie pasuje. Jakby czegoś brakowało. Ale chyba nie. Nic nie leży porzucone w pobliżu lodówki. To chyba tylko poranne przymulenie.

Kilka minut później zabieram się za robienie śniadania. Otwieram lodówkę. Obok jajek znajduję magnes. Wyciągam i przyczepiam na właściwe miejsce. Nie, nie będę każdego wieczoru zbierać magnesów z lodówki, żeby przypadkiem w jakimś momencie nie znikły.Tak samo jak nie będę chowała ścierek, żeby nie odnajdywać ich w babci łóżku. Chrzanić ścierki. Niech śpi nawet z tuzinem. Mam ich dożywotni zapas. Naprawdę. Dzięki pasji babci i Mamy w ich gromadzeniu jestem skazana na ścierkowe dożywocie. Tak samo jak w przypadku chusteczek (czyt. podobne do ściereczki - tyle że mniejsze).

Od wczoraj szukam opaski do włosów. W babcinym łóżku jej nie ma - dziś je rozbierałam. W lodówce też nie ma. W miejscach zwykłych brak. Czekam. Aż się na nią w którymś momencie natknę.

Dziś natomiast jest dzień wybrzydzania. Babcia chce jeść tylko kluseczki. Zupy zjadła kilka łyżek. Zjadam swoją porcję i dojadam po niej. Sytuację ratują pierogi. Zjada dwa i pół. Dojadam po niej. Po godzinie znów jest głodna. Szykuję kanapkę. Zjada ćwiartkę i woła o kluski (kurna, pierogów już nie mam). Chleba nie dojadam po niej, a sytuację ratują świderki, sos z papierka i mielone (bo jest głooooooodna, więc musi być szybko. Bardzo szybko). Trochę zjadła. Dojadam po niej tylko mięso.

W lodówce spośród magnesów znalazła się ryba. W sumie miejsce ryby jest w lodówce...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz