Wojciech Kilar w wywiadzie dla "Gościa Niedzielnego" powiedział kiedyś:
"Nieustannie powracam do jednego pytania, które zadaję sobie w moich wieczornych modlitwach; nie wiem, dlaczego to mnie właśnie spotkało takie piękne życie? Jestem dość niezorganizowany, trochę leniwy, niepewny swoich racji, a dostałem tyle wspaniałych łask Bożych. Poza tym nigdy o nic nie zabiegałem. Wszystko przyszło samo. Zawsze mnie to zadziwia. Mimo że się trochę nacierpiałem, to wszystko we mnie jest tylko wdzięcznością za to życie"
Mnie zastanawia to samo. Nie wiem, dlaczego Bóg tak się o mnie troszczy. Ale nie jest to takie ważne, skoro wyświadcza łaskę, komu chce i miłosierdzie komu Mu się podoba (patrz. Wj 33,19). Bo to że On może i chce się o wszystko zatroszczyć, pokazał mi miniony rok. Bóg naprawdę ma wielką moc. PRZEPROWADZIŁ mnie i Mamę przez najważniejsze tygodnie w naszym życiu. Przeorał przez ten czas moje serce (Mamine chyba też), ale pozwolił też doświadczyć mocy Zmartwychwstania. PRZEPROWADZIŁ mnie i babcię do nowego mieszkania (dosłownie i w przenośni - mieszkanie On znalazł, a przeprowadzka dokonała się siłą mięśniami ludzi, z którymi w znacznej większości dzielę moje życie wiarą). PRZEPROWADZIŁ mnie przez pielgrzymkę, która była najprostszym aktem ufności - że naprawdę mogę nic nie mieć, bo On się zatroszczy, zaopiekuje. I tak było. PRZEPROWADZIŁ mnie też przez jedną z najpiękniejszych Wigilii w moim życiu i przez ostatni czas podejmowania dość ważnej decyzji, która już zapadła i wejdzie w życie w nadchodzącym roku. I wierzę (bo Bóg nie pozostawia mi innego wyboru), że znów PRZEPROWADZI, zatroszczy się, zbawi.
To był niesamowicie piękny, choć trudny rok. Mam za co dziękować Bogu. I za kogo. Po pierwsze, za Mamę i jej błogosławieństwo każdego dnia, gdy była w szpitalu i nieznudzoną opiekę teraz. Po drugie, za sporą gromadkę fantastycznych ludzi - czasem wkurzających do bólu, ale przede wszystkim po prostu dobrych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz