Zważywszy na fakt, iż zbliża się Boże Narodzenie, które dla jednych oznacza Święta, a dla innych święta, to jednak pewien zwrot w stronę religijności dokonuje się w wielu wnętrzach (tudzież przynajmniej wnętrznościach). Zwrot ten dla jednych oznacza wpakowanie się do kościoła (czyt. budynku z miejscami o dziwnych nazwach, w którym znacząca większość siedzi i myśli, że się modli) z siatami u boku; dla innych będzie to wpakowanie się do Kościoła (czyt. wspólnoty - banda złoczyńców, zero moralności, 100% złudzeń i ogrom Bożego miłosierdzia w tym wszystkim) poprzez roraty czy rekolekcje; jeszcze inni po prostu pakują się w otwarte ręce Boga. W sumie to ostatnie jest najlepszym rozwiązaniem, ale dostępne jest ono nielicznym, gdyż Boże dłonie nie afiszują się w towarzystwie neonów (sztucznego światła, żebyście neony nie myślały, że to o was - chociaż, kto wie...), kolorowych światełek i takich tam.
Co z tym wszystkim ma wspólnego Anioł Stróż? Otóż bardzo wiele. W sumie życie jego nie należy do najłatwiejszych, ale chyba mu to odpowiada (mój się jakoś nie skarży, nie było dnia, żeby poszedł na L-4, o rocznym urlopie zdrowotnym nie wspominając). Budzi mnie jak ma mnie obudzić. Jak nie ma, to czeka aż sama się obudzę (rozwiązanie całkiem optymalne). Nieustannie nie pozwala mi wpaść pod koła jakiegoś pojazdu, chociaż ja usilnie o to zabiegam, wbiegając pod wszystko, co jeździ. Mam pewne przypuszczenia, że zrobił już z tego specjalizację, jeśli nie doktorat. Bo jest w tym naprawdę dobry. Ma też sporo innych obowiązków jak na przykład załatwianie różnych spraw przy wykorzystaniu swoich dojść i kontaktów wśród innych aniołów. A to tylko ułamek obowiązków, o których ilości bladego pojęcia nie mam.
Anioł Stróż zarobiony jest więc po łokcie. Lubi jednak oddychać świeżym powietrzem. Niestety nie ma ku temu zbyt wielu sposobności i zazwyczaj wdycha fetor życiowej gnojówki, jaki ze sobą i za sobą ciągniemy. Permamentny stan bycia obłożonym nawozem nam specjalnie (zazwyczaj) nie przeszkadza, jednak Anioł Stróż węch ma wrażliwy. I chyba tylko posłuszeństwo Bogu, który dał wolność człowiekowi, powstrzymuje naszego Anioła, by za uszy nie zaciągnąć nas do kratek konfesjonału. I to nie ze względu na samego siebie, ale ze względu na człowieka, który jest głupim osłem i często woli zatruwać sobie życie niż pozwolić, by powiew Ducha przewietrzył co nieco.Ale jak już taki osioł zdecyduje się, żeby choć raz osłem nie być, to Anioł chętnie pomaga. I jeszcze kumpli ściąga. Taka eskorta do samego konfesjonału.
Odetchnięcia wraz z Aniołem - na ten ostatni czas przed urodzinami Boga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz