Front babciny, czyli gerontologia w praktyce

niedziela, 6 października 2013

Inka

Jakiś czas temu oglądałam świetny film. "Inka 1946". Naprawdę nazywała się Danuta Siedziakówna. Miesiąc temu minęła 85 rocznica jej urodzin. Dzięki temu, że kilkadziesiąt lat temu "zachowała się, jak trzeba", tych urodzin nie świętowała. Za to, że nie sprzedała dowódcy mimo tortur i pozostała wierna złożonej przysiędze, została zamordowana na tydzień przed swoimi 18 urodzinami przez NKWD.

Z Inką zetknęłam się już nieco wcześniej, ale zupełnie biernie i bez jakiejkolwiek refleksji. Powodem było graffiti. W moim zapyziałym mieście zdarzają się czasem takie fenomenalne rzeczy. Graffiti na murze w jednym ze skwerów upamiętnia poległych żołnierzy. Ktoś wpadł na pomysł, żeby wyróżnić w ten sposób właśnie Inkę. Idea mi się spodobała, ale co z tą Inką i co to za jedna, zupełnie nie wiedziałam. Pędu do zdobycia takowej wiedzy też nie poczułam. Nie rzuciłam się w Sieć, by wygrzebywać mniej lub bardziej istotne informacje, nie przekopywałam tomów papiero - i e-encyklopedii. Graffiti jak graffiti i jakaś tam żołnierka. Ale niedawno mój znajomy na popularnym portalu społecznościowym zamieścił link do teledysku historycznego o Ince. Teledysk do piosenki Kasi Malejonek "Jedna chwila" przygotował Instytut Pamięci Narodowej we współpracy z Fundacją Niepodległości oraz Michałem Wilczkiem i Grzegorzem Pastuszakiem. Teledysk jest genialny. Jak genialna jest historia Inki, do której wtedy sięgnęłam. Przede wszystkim przez wspomniany film.

Inka. Sanitariuszka 5. Wileńskiej Brygady AK. Nastolatka o niesamowitej sile ducha i charakteru. Zakochana. W ojczyźnie, w wolności, w Bogu. Należy do żołnierzy wyklętych. Bo wolała umrzeć. Choć to głupie takie. Mogła przecież zostać lekarzem i ratować życie ludziom. Albo prawnikiem. Policjantką. Księgową. Matką Polką rodzącą zdrowe i piękne dzieci - kolejnych obywateli naszej ojczyzny. I oni wtedy tymi lekarzami, prawnikami, inżynierami... I wnuki. I prarararawnuki. Tylu obywateli i obywatelek nie ma. Bo dla pewnej nastolatki ważniejsze było, żeby może inne matki Polki rodziły, ale za to w wolnym kraju. Tak po prostu. Żeby dzisiaj inne nastolatki (i ich starsze koleżanki) mogły z jasnym spojrzeniem i uśmiechem biec ulicą. Bez lęku. Niosąc marzenia i zmartwienia. Bo "to dla ciebie kropelka Polski, daj ją dzieciom, gdy nie wiedzą, o czym śnić". Jej śmierć to rzeczywiście kropelka. Nic więcej. Ale nie była to jedyna kropla - osobiste wybory żołnierzy wyklętych stworzyły morze. Morze wolności, z której dziś możemy czerpać całymi garściami.

Dobrze jest spojrzeć za siebie i zobaczyć, że to, co mamy, to nie jest jakaś darmocha i tani chłam, ale niezwykle cenny prezent od tych, co żyli chwilę przed nami. 

Film:
http://www.youtube.com/watch?v=B5262FDPrJY

Teledysk:
http://www.youtube.com/watch?v=QvqLy88OPJ4

Zdjęcia graffiti mam w telefonie, ale jakimś niezbadanym wyrokiem, są nie do odczytu :-(.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz