Front babciny, czyli gerontologia w praktyce

niedziela, 20 października 2013

Reputacja

Reputacja. Każdy jakąś ma. Dobrą albo złą. Albo zgoła nędzną. Większość wolałaby mieć tę pierwszą, trzymając się jak najdalej od ostatniej. Ale reputacja jest jak pozory - może bardzo mylić. I może w jednej chwili runąć jak domek z kart. Albo jak domek zbudowany na kupie piachu. Albo na gnoju. Bo reputacja nie ma nic wspólnego z normalnym życiem - może biec zupełnie obok niego i nigdy się z nim nie spotkać. Chyba że rzeczywiście jakieś wydarzenia nas z niej odzierają i stajemy przed innymi nadzy jak ta przysłowiowa lala. Lata STARANIA SIĘ idą bujać się w mrokach zapomnienia. Bo liczy się TU i TERAZ. A TU i TERAZ nagle wszyscy zobaczyli wielką kupę w naszej małej kuwetce życia. A do tej pory było, że taka ładna, czyściutka, piękniutka kuwetka. Tyle, że wszystkim pokazujemy się z wierzchu. Tak jest poprawnie politycznie. Uznaniowo. Bo tak nas wychowali, ukształtowali, wpoili. Że trzeba się STARAĆ. STARANNIE więc z zapałem czyścimy z wierzchu nasze kubki, misy, pudła, kuwety. Szorujemy. Do białości. Zaciskamy zęby i dalej szorujemy. I co? Szorowaniem gówna z własnego życia człowiek nie wywali. Jak było, tak jest. Ale STARAMY SIĘ dalej. Bo trzeba SIĘ STARAĆ. Ale przychodzi taki moment. Powieje wiatr. Przyjdą fale. Kuwetą zachybocze w jedną czy w drugą stronę. I nagle trach. Cała zawartość naszego sterylnego mieszkanka wypierdziela się i stoimy po pas we własnym gnoju.

Taka jest kolej życia. Jakby tak nie było, to nie istniałoby sformułowanie, że ktoś stracił reputację. Ale to jest jedna z najlepszych strat, której można doświadczyć. Odruch bezwarunkowy? Zgarnąć i zagarnąć, by jak najmniej osób się dowiedziało... Może nikt nie zauważył... Nikt się nie spostrzegł... Zapomną i będzie git. Nie! Niech to gówno leży i śmierdzi. Bo właśnie tacy jesteśmy. Nędzni. Ale właśnie takimi - dziećmi umazanymi własnymi odchodami - kocha nas Bóg. I przytula. Najmocniej jak się da. Mając gdzieś, że się uświni nami, prześmiergnie itepe.

Cieszę się bardzo, że do nieba nie wchodzi się za porządność, bo bym się nie załapała. A reputacja? No jeszcze w niektórych oczach ją mam. Niestety.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz