Babcia (ze swojego łóżka): Zaraz siódma.
Ignoruję milczeniem.
Babcia: Zaraz siódma.
Patrzę na zegarek. 5:26.
Ja: Piąta.
Babcia: Co?
Ja: Jest piąta, śpij! (dzięki temu, że jej się to ucho odetkało, nie muszę wywlekać ciała spod koca)
Po chwili.
Babcia: Zaraz siódma.
Naciągam koc na uszy. Kot drapie obok.
Zawsze tak robiła. Gdy byłam w szkole, lekcje najczęściej zaczynały się o 8.00, więc wstawałam o 7.00, częściej chwilę po 7.00. Ale babcia już z 10 czy 15 minut przed czasem, leżąc po uszy zakopana w kołdrze w swoim łóżku, zaczynała mnie informować, że zaraz będzie siódma, chociaż o tej siódmej i tak budziła mnie mama. Delikatnie rzecz ujmując, babcina zapowiedź doprowadzała mnie do szału. Dzieliłyśmy pokój, więc nie miała przeszkód terytorialnych. Dziś musiała przeskoczyć jej jakaś wajcha w głowie, a ja sobie przypomniałam o tych szkolnych pobudkach. Też najszczęśliwsza nie byłam, ale wspomnienie sentymentalne, więc na plus.
"Zaraz będzie ciemno"
OdpowiedzUsuń