W sumie babcia "chleje". Bo zaczynamy przygodę z Nutridrinkami. Czyli solidną dawką energii, witamin i innego dziadostwa w płynie. O istnieniu Nutridrinów dowiedziałam się z forum dla opiekunów osób z Alzheimerem. Dla własnego zdrowia psychicznego zaglądam tam tylko kilka razy w miesiącu, żeby nie dołować się zbytnio własnymi niedociągnięciami. Ale okazuje się, że od czasu do czasu przydaje się przejrzeć najnowsze wpisy. I w ten sposób spadło na mnie objawienie w postaci tych odżywek. Wybór jest długi i szeroki. Cena kosmiczna nieco. Choć zależy. W jednej z aptek zawołali 8,40 za butelkę 200 ml. Zważywszy, że mam w planie wlewać w babcię jedną flaszkę dziennie, to dużo. Poza tym sobie nie kupiłabym jogurtu o takiej pojemności i w takiej cenie, a co dopiero babci. Odwiedziłam zatem kolejną aptekę. I tam nastąpiło kolejne objawienie. Wprawdzie w cenie regularnej mają Nutridriny za 6,90 (co i tak jest niższą ceną), ale trafiłam na szałową promocję i szarpnęłam za 3,75 zł od sztuki. Wzięłam ostatnie trzy "YoghurtStyle" o malinowym smaku i jeden jabłkowy "JuiceStyle" (tak na spróbę, bo nie wiedziałam, czy to jabłko ją do siebie przekona). Przed chwilą na pierwszy ogień poszedł ten jabłkowy sok. Babcia przyssała się do słomki i żłopnęła pół butelki jednym ciągiem. Jest nadzieja. Chyba to mamy.
Dlaczego jednak Nutridrinki? Babcia jak na nią nie je bardzo mało, ale jednocześnie dużo to to nie jest. Poza tym z przyczyn różnych (na przykład mojego lenistwa) bogactwo składników jest nieco ograniczone. Spróbuję więc dożywić ją jakościowo soczkami i jogurtami. Zobaczymy i poczekamy na efekty. Najwyżej będę opłakiwać jej przypływ energii.
A już poza wszystkim - babci po prostu póki co nie odrzuca. Wyraża to niewerbalnie (przyssawszy się do słomki) i werbalnie (pytana, czy jej smakuje soczek z witaminkami, potwierdza).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz