Słuchaj, Mała
Dziś się czyimś światem stałaś
I na czyjejś drodze jesteś nowym bogiem
I na pewno czyjąś rozproszyłaś ciemność
A to nie takie łatwe być dla kogoś światłem
Jednym i jedynym gdzieś pośrodku zimy
Teraz musisz, Mała unieść jeszcze więcej
Czyjeś strzępy świata musisz wziąć na ręce
Stałaś się dla kogoś szaro-złotą drogą
A to nie takie łatwe być dla kogoś światłem
Jednym i jedynym w samym środku zimy
Słuchaj, Mała
Musisz grać w to tak jak grałaś
Cały czas byś sobą, ważyć każde słowo
I tak jak rzeka, płynąć na przód i nie czekać
Starać się uwierzyć w to, że trzeba przeżyć
Gdy się jest dla kogoś słońcem, wiatrem, wodą
Teraz musisz, Mała, unieść jeszcze więcej
Czyjeś strzępy świata musisz wziąć na ręce
Stałaś się dla kogoś szaro-złotą drogą
A to nie takie łatwe być dla kogoś
Teraz musisz, Mała unieść jeszcze więcej
Czyjeś strzępy świata musisz wziąć na ręce
Stałaś się dla kogoś szaro-złotą drogą
A to nie takie łatwe być dla kogoś światłem
Jednym i jedynym w samym środku zimy
To rzeczywiście nie jest łatwe, by być dla kogoś światłem. Zwłaszcza "jednym i jedynym w samym środku zimy". Takiej najprawdziwszej. Srogiej. Takiej, która może zabić. To jest cholernie trudne, gdy czyjeś strzępy świata bierze się na ręce. Nie zawsze da się je utrzymać. Czasem po prostu wypadają z rąk. Czasem się je wypuszcza. Nie zawsze się da ważyć każde słowo. Wierzyć, przetrwać i nie uciec też nie zawsze się da. Przerabiam to już po raz trzeci. I mam cichą nadzieję, że to ostatni raz. Że już nie będę musiała unieść jeszcze więcej. Choć raczej to mało prawdopodobne. Mimo że słabe ze mnie światło. I żeby było zabawniej zwą mnie "Mała".
Do posłuchania...
Do posłuchania...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz