Front babciny, czyli gerontologia w praktyce

sobota, 11 czerwca 2016

Front babciny czyli gerontologia w praktyce. Odc. 85 - Blaski.

Wielka cisza trwa. Jakoś powoli się przyzwyczajam, ale bywa z tym trudno. Udało się jednak co nieco sprawdzić. W minionym tygodniu wybrałyśmy się do przychodni na badanie słuchu, bo była taka akcja. Przychodnia jest blisko, więc wpakowałam babcię w wózek i się przespacerowałyśmy. Babcia bez większych oporów dała się ubrać i wyprowadzić z mieszkania. Obyło się bez krzyków i protestów. W przychodni nie było kolejki, a w gabinecie zastałam znajomą, więc to kolejny plus. Znajoma zajrzała do uszu - w jednym, na które babcia nie słyszy od dzieciństwa, jest korek; drugie, na które ogłuchła niedawno, jest przekrwione. Jedno i drugie wymaga wizyty u laryngologa. Zobaczymy, na kiedy uda się coś zorganizować. Słuchu niestety nie dało się zbadać, gdyż mózg babci był "gdzieś, lecz nie wiadomo, gdzie". Trudno.

Po wizycie babcia nadal była w niezłej formie, więc pojechałyśmy na zakupy na pobliskim ryneczku. Dostała pączka z serem, którego zajadała z apetytem w trakcie jazdy między straganami. Upaprała buzię lukrem i wyglądała rozkosznie, a potem wiozła na kolanach sałatę i koperek. Po powrocie spałaszowała znaczne ilości śniadania i poszła spać. Wypad można zaliczyć do kategorii udanych.

Dla odmiany dziś babcia z kotem zafundowali mi szalone śniadanie. Babcia jadła już swoją parówkę. Ja swojej zdążyłam zrobić kęs. W tym czasie kot postanowił pomóc babci w jedzeniu jej porcji. Gdy za moją małą namową wycofywał się z tego pomysłu, wylał na stół (i na mnie) herbatę (zimną na szczęście). Gdy likwidowałam szkody wyrządzone przez kota, babcia bezskutecznie na pustym już talerzu szukała jeszcze parówki. Oddałam jej swoją, a sobie wstawiłam jajka. W jedzeniu kanapki z jajkiem też mi pomogła. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz