Front babciny, czyli gerontologia w praktyce

niedziela, 7 czerwca 2015

Front babciny czyli gerontologia w praktyce. Odc. 77 - Kiedy ranne wstają zorze.

Budzę się rano. Nie, nie sama z siebie. A gdzie tam! Nie po emocjonującym meczu w ramach Ligii Światowej. Budzą mnie (od)głosy. Otwieram oczy. Na wprost widzę fotel. To akurat normalne. Mniej normalne jest, że na fotelu siedzi babcia. Odziana w mój szlafrok. I coś tam mruczy, gada, jęczy. A może kaszlała? Nie potrafię sobie przypomnieć. Wszak była godzina 4.00 z minutami. Wysyłam półprzytomnym głosem do łóżka. Przy okazji nie zapominając uświadomić jej, że ma zdjąć szlafrok. Zostawia go więc na fotelu i idzie do siebie. Ja "idę" (bo przecież nigdzie się nie ruszałam) spać dalej. Do rana zdąża jeszcze tłuc szklankami i garami w kuchni, budząc mnie oczywiście. Na co reaguję zdalnym (oczywiście) przekierowaniem jej do łóżka. Śpię dalej.

Budzi mnie ucisk wkoło ramion. Otwieram oczy. Nade mną twarz babci.

- Myślałam, że cię nie ma, a ty śpisz.

Znów zdalnie ją odsyłam. Zasypia około 7.00. Wyjątkowo wstaję o 7.30, walcząc przez pół godziny z budzikiem. Zazwyczaj (pff... "zazwyczaj" nie jest tutaj adekwatnym sformułowaniem; raczej powinno być "odkąd słońce wstaje wcześnie zawsze...") ranek prezentuje się jednak następująco. Babcia wstaje w okolicach godziny 4.00. Chodzi, pyta się o różne rzeczy, dzwoni szklankami, trzaska talerzami, szeleści papierami w różnych odstępach czasu, z przerwami na krótkie drzemki. Ja w półśnie odpowiadam, zaganiam do łóżka itd., ale nie ruszam się, nie wstaję. Olewam nawet wołanie o jedzenie, kwitując to stwierdzeniem po prostu faktu - Jest piąta! O tej godzinie się nie je! - Po trzech godzinach prowadzenia intensywnego życia babcia pada około godziny 7.00. Wtedy wstaję ja. 

2 komentarze:

  1. Ha ha ha, jakbym o Elżbiecie czytała! I o sobie, bo ja też syczę "O tej porze się nie je. O tej porze się śpi..." :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak! Też dodaję zwrot dotyczący spania :)

      Usuń