Jest takie opowiadanie Hanny Krall pt. "Portret z kulą w szczęce". Czytam: "Trzecim, który miał zginąć, jest Blatt. Kula dla niego przeznaczona tkwi od pięćdziesięciu lat w jego szczęce". Nie, nie mam kuli w szczęce (chociaż w razie takowej sytuacji, z moim szczęściem byłoby to możliwe). Za to mam narzędzie chirurgiczne w kanale zębowym dolnej szóstki. Co poniekąd wiąże się z moim milczeniem w tym miejscu.
Zaczęło się jakiś czas temu bólem, który ściął mnie z nóg i wymógł na mnie żarcie prochów na potęgę oraz udanie się do specjalisty. Dentystka, która za każdym razem ratuje moje liche uzębienie, tym razem wraz z rtg odesłała mnie w siną dal - moje zęby postanowiły już po raz drugi przerosnąć jej umiejętności*. Na szczęście sina dal miała określone imię, nazwisko i lokalizację. A także sprzęt. Pod mikroskopem to jeszcze nigdy wcześniej nie leżałam. Oraz doktorat z rzeczonego problemu. Zabrała się więc z impetem do moich kanałów w dwóch zębach. Torturowała moją szczękę. Mordowała mnie z pasją naukowca mamrocząc mrożące krew w żyłach zaklęcia "korci mnie, no korci mnie". Ja oczywiście odezwać się w temacie nie mogłam, mając kawał żelastwa na twarzy. Mniej lub bardziej zmasakrowana wychodziłam od niej sześć razy, co stanowiło sporą zaporę dla błyskotliwości umysłu i epatowania elokwencją. Siódme spotkanie było na "lajcie" - bez rzucania mnie na glebę i w dodatku gratis. Zrobiłyśmy tylko fotę na pamiątkę. I wyszło szydło z worka. Na tej focie. Mam kawałek narzędzia chirurgicznego w szczęce. Najprawdopodobniej. Zostało przy poprzednim leczeniu kanałowym. Chyba z trzy lata temu. Ponadto kanał (moje kanały tak mają) skręca o 90 stopni, a to "coś" jest za zakrętem. Ząb musi być "pod obserwacją", więc za pół roku kolejne rtg. Chyba że zacznie boleć. Bo ogólnie nie boli. Tylko jak mocniej przyduszę to miejsce. Docelowo raczej przydałoby się to wyciąć. Ale kroić moją szczękę pozwolę tylko chłopakom z WIM-u.
* Czy już zawsze, jak coś ją przerośnie w mojej szczęce, to będzie owocowało wycieczką do stolicy?
Tylko tym z WIM-u. To specjaliści, jakich mało.
OdpowiedzUsuń