Obok trudnej relacji babci z Kiko (która jednak nabrała znamion stabilizacji polegającej na fakcie, iż babcia sprzeciwia się kotu, na co on odpowiada biciem, drapaniem tudzież gryzieniem, co jednak dla babci jest bardziej akceptowalne niż dojmująca obojętność) jest też trudna relacja z odkurzaczem. Potwornie wyjącym i stawiającym zapewne cały blok na nogi. Sorry, taki mamy sprzęt - że się ośmielę sparafrazować klasyczną już wypowiedź.
Nie odkurzam nazbyt często, ale jeśli już, to następuje u babci jedna z trzech poniższych reakcji.
WERSJA I - Na śpiocha:
Babcia pogrążona w głębokim śnie, leżąc na prawym boku, nic nie słyszy, gdyż od dzieciństwa jest głucha na lewe ucho. Odkurzam więc spokojnie wszystkie pomieszczenia, wyjąc niemiłosiernie nawet pod babci nosem. Babcia ani drgnie. Jest to wersja ekskluzywna sprzątania, co nie znaczy, że zdarza się niezwykle sporadycznie.
WERSJA II - Na luzaka:
Babcia nie śpi. Nieco narzeka na odkurzacz, jego hałas, trochę grymasi i się krzywi, że jest głośno. Ale siedzi sobie w kuchni lub w pokoju i czeka aż posprzątam. Niekiedy nieco mnie popędza, ale i tak nic nie słyszę, gdyż wszystko skutecznie zagłusza odkurzacz. Krzyczę więc tylko: "Nic nie słyszę!", by babcia mogła odkrzyknąć mi to samo.
WERSJA III - Na uciekiniera:
Babcia nie śpi. Wycie odkurzacza uruchamia w niej system obronny w postaci chęci natychmiastowego opuszczenia mieszkania. Na szczęście występuje rzadko. Przed etapem zamkowym sprzątanie w tej wersji wyglądało w ten sposób, że co chwilę rzucałam odkurzacz i biegłam zobaczyć, czy babcia już sobie poszła, czy dopiero wychodzi. Męczące i stresujące. Do tego dochodziły przepychanki słowne:
Ja: Babciu, zostań w domu.
Babcia: Ale ja muszę stąd iść. Tu jest taki hałas. Ja nie wytrzymam. Ja muszę stąd iść... itd.
Obecnie, po opatrzeniu drzwi antyucieczkowym zamkiem, monolog babci zyskał dodatkową treść:
Ja: Babciu, zostań w domu.
Babcia: Ale ja muszę stąd iść. Tu jest taki hałas. Ja nie wytrzymam. Ja muszę stąd iść. Jak to się otwiera. Ja muszę stąd iść. Jak to się otwiera. Jak to się otwiera... [mocując się bezradnie z drzwiami].
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz